Mały sportowiec i jego życie

wtorek, 14 czerwca 2016

Jak to się zaczęło?



Sport w moim życiu pojawił się od momentu kiedy zaczęłam chodzić, a chyba nawet w brzuchu Mamy, bo podobno nadzwyczajnie mocno kopałam. Od 4 roku życia chodziłam z Tatą do naszej siłowni w piwnicy, gdzie uczyłam się robić przewroty, przysiady, skłony i obserwowałam jego ćwiczenia. Na jednym z takich „treningów” dostałam propozycję pójścia na pokaz sztuk walki jednego z białostockich klubów karate, lecz musiałam poczekać, aż będę w odpowiednim wieku. We wrześniu 2005 roku nadszedł długo oczekiwany przeze mnie dzień – poszłam oglądać występ karateków. Jedyne co pamiętam z tego dnia to tylko to, kiedy po 5 minutach przyglądania się powiedziałam „Bardzo mi się podoba! Chce na to chodzić! Pojedziemy teraz do McDonalda?”. Skoro mi – małej „córuni tatunia” spodobało się, to co robili, Tata musiał spełnić moją prośbę i zapisać mnie na zajęcia. Wtedy pojawił się pewien kluczowy problem. Na treningi karate mogły uczęszczać tylko te dzieci, które do września ukończyły 6 lat, a ja urodziłam się w październiku 1999 roku. Jednak po prośbach i zapewnieniach, że jestem grzecznym maluchem zostałam „małym karateką” Białostockiego Klubu Oyama Karate i tak zostało do dziś. Mimo tylu lat ćwiczeń nadal nazywa się mnie „Maluch” czy „Mały sportowiec”, dlaczego? Mianowicie dlatego, że jestem najmniejsza z całej grupy, ponieważ mam 156 cm wzrostu. Nie oznacza to jednak, że mam mniej siły czy jestem mniej wytrwała niż osoby, które są „wielkie”. Warto wspomnieć, że z grupy dzieci, które rozpoczynały ze mną treningi, a liczyła ona 36 osób zostałam tylko ja i moje dwie Koleżanki.


12.2005-mój pierwszy egzamin, zdawałam na10 KYU; dziewczynka obrócona twarzą do obiektywu to ja


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka